Po niełatwym meczu Arged BM Stal pokonała Spójnię Stargard 91:82 zapisując na swoje konto kolejne 2 punkty.
Początek meczu był wyrównany – goście odpowiadali trafieniami na trafienia ostrowian, chociaż trzypunktowe akcje Stali dały gospodarzom prowadzenie, które po nieudanej akcji Spójni i trójce Palmera urosło do 7 punktów (15:8). Jedna nieudana akcja Stali wystarczyła by goście „wrócili do gry” zbliżając się na 15:13. Później kibice oglądali pojedynek rzutów za trzy, który pozwolił ostrowianom powiększyć przewagę do 3 punktów (21:18), ale kiedy goście ruszyli do ataku udało im się dość nieoczekiwanie wyjść na prowadzenie (21:23), które w ostatniej minucie urosło do 4 punktów (22:26). W ostatniej akcji Wadowski zredukował straty o połowę ustalając wynik kwarty na 24:26.
Drugą kwartę ostrowianie rozpoczęli od bardzo dobrej gry w defensywie nie pozwalając rywalom przez blisko trzy minuty na zdobycie punktu, dla Stali zaś punktowali kolejno Young, Mokros, Palmer i Simmons (2+1), dzięki czemu gospodarze prowadzili 33:26. Goście pierwsze punkty zdobyli po rzutach wolnych, co pozwoliło im się odblokować i choć czujny trener Milicić szybko poprosił o czas, to i tak ostrowianie nie uniknęli zadyszki pozwalając rywalom zbliżyć się na 36:35. Zagrożenie oddalił Drechsler zdobywając 2 punkty, a chwilę później po akcji Anderssona 2+1 kibice mogli nieco odetchnąć wobec wyniku 41:35. W ostatnich trzech minutach pierwszej połowy przewaga Stali oscylowała w granicach 3-6 punktów, a dzięki udanej akcji Simmonsa w ostatnich sekundach, pierwszą połowę ostrowianie wygrali 48:42.
Pierwsze dwie minuty trzeciej kwarty należały do stargardzian, którzy zdobyli 5 punktów nie tracąc żadnego (48:47). W tym momencie przypomniał o sobie Andersson popisując się akcją 2+1, a po czterech minutach Stal prowadziła już 58:50. Kiedy po szybkiej kontrze ostrowianie uzyskali 10-punktów przewagi (60:50) trener Łukomski musiał poprosić o czas. Wyhamowało to nieco impet Stali, ale i Spójnia nie grzeszyła skutecznością i na dwie minuty przed końcem kwarty mieliśmy wynik 62:53. W kolejnych akcjach goście zdobyli 4 punkty na co Stal odpowiedziała 2 oczkami (64:57), ale w ostatniej minucie gospodarze zdobyli punktów 7, zaś Spójnia tylko 1 i przed ostatnią odsłoną żółto-niebiescy prowadzili już 71:58.
O ile trzecią kwartę trójką ładnie zamknął Wadowski, o tyle czwartą równie ładną trójką otworzył Florence (74:58). Wysokie prowadzenie sprawiło, że zawodnicy Stali czujący jeszcze w kościach środowy mecz z Hapoelem zwolnili nieco tempo gry starając się kontrolować wynik. W połowie kwarty Stal prowadziła 81:65, później zaś kibice oglądali dużo biegania, mało punktów. Kiedy jednak goście zbliżyli się na 10 oczek (81:71) ostrowianie szybko się zmobilizowali i najpierw dwójkę zdobył Drechsler, później trójkę dołożył Andersson i zrobiło się 86:71. W końcówce meczu trener Milicić starał się mobilizować swój zespół do efektywnej gry, by uniknąć nerwowej końcówki. Pomógł mu w tym wchodzący z ławki Pluta, który w jednej z ostatnich akcji popisał się trójką, a choć ostatnią kwartę Stal 4 punktami przegrała to w całym meczu ostrowianie wygrali 91:82 utrzymując miejsce w ścisłej czołówce Energa Basket Ligi.
Arged BM Stal Ostrów – PGE Spójnia Stargard 91:82 (24:26, 24:16, 23:16, 20:14)
Stal: James Palmer 19, Denzel Andersson 17, Trey Drechsel 12, Igor Wadowski 12, James Florence 11, Kobi Simmons 8, Michael Young 7, Michał Pluta 3, Jarosław Mokros 2, Krzysztof Rozpędowski
Spójnia: Justin Gray 18, Daniel Szymkiewicz 15, Jonas Zohore 14, Erick Neal 13, Kacper Młynarski 11, Jake O'Brien 7, Tomasz Śnieg 2, Piotr Niedźwiedzki 2, DOminik Grudziński, Szymon Szmit, Oliwier Korolczuk
Komentarze
Zostaw komentarz