Rebud KPR Ostrovia po ciężkiej walce pokonała Wybrzeże Gdańsk 32:31 w pierwszej rundzie play-off i już za tydzień w Gdańsku może zapewnić sobie awans do półfinału Orlen Superligi.
Środowy mecz pokazał, że play-off to „inna bajka”, a dwa pewne zwycięstwa nad Wybrzeżem w rundzie zasadniczej nie były dla Ostrovii żadnym handicapem.
Pierwsza połowa meczu nie zapowiadała dramaturgii jakiej doświadczyli kibice w jego ostatnich minutach. Co prawda na pierwszą bramkę trzeba było czekać aż trzy minuty, a wynik otworzył Kamil Adamski z rzutu karnego, ale gdy Ostrowianie objęli już prowadzenie szybko odskoczyli na 2-3 bramki i kontrolowali przebieg gry. Goście mieli kilka okazji by zbliżyć się na 1 bramkę, ale gospodarze skutecznie odpierali ich szturmy. Obie drużyny popełniały sporo błędów, a w głównych rolach występowali dobrze spisujący się po obu stronach boiska bramkarze. W 24 minucie Gdańszczanom udało się w końcu doprowadzić do remisu, ale udana końcówka w wykonaniu biało-czerwonych pozwoliła im odzyskać 3-bramkowe prowadzenie, a przy wyniku 16:13 Krzysztof Łyżwa mógł je jeszcze podwyższyć, ale jego rzut przez całe boisko do pustej bramki nie trafił celu – piłka odbiła się od słupka i wynik pierwszej połowy nie uległ zmianie.
Początek drugiej połowy należał do Ostrowian, którzy odskoczyli na 18:14, później jednak z kontrofensywą ruszyli goście zbliżając się na 19:18 i mając nawet piłkę na remis. Do wyrównania co prawda nie doprowadzili, a Kamil Adamski zdobył gola na 20:18, ale grający konsekwentnie, a przede wszystkim skutecznie w obronie Gdańszczanie w końcu dopięli swego i nie tylko doprowadzili do remisu, ale nawet objęli 1-bramkowe prowadzenie (21:22). Trener Rassmusen musiał poprosić o czas, a po przerwie szybką bramkę zdobył Patryk Marciniak. Później dwukrotnie biało-czerwoni nie wykorzystali okazji do odzyskania prowadzenia, aż w końcu bramkę zdobyło Wybrzeże. W końcu jednak gospodarze zaczęli skutecznie atakować i ze stanu 22:23 podciągnęli wynik na 26:23 odzyskując przewagę z pierwszej połowy. W tej sytuacji o czas poprosił trener gości. Po przerwie okazję na kolejną bramkę zmarnował Smolikau, a chwilę później gola zdobyli Gdańszczanie i na 10 minut przed końcem meczu mieliśmy wynik 26:24. Kim Rassmusen uznał, że to dobry moment by poprosić o czas i udzielić na instrukcji swojej drużynie na ostatnie minuty meczu. Gra bramka za bramkę odpowiadała Ostrowianom, ale przy wyniku 28:26 błąd w ataku sprawił, że w kolejnej akcji goście zbliżyli się na 28:27. Przy wyniku 29:28 sytuacja się powtórzyła i na niespełna 4 minuty przed końcem spotkania mieliśmy remis 29:29. Przy wyniku 31:30 sytuacja się odwróciła i błąd popełnili goście – piłkę przechwycił Resnicky i popędził przez całe boisko zdobywając 32 bramkę. W kolejnej akcji goście rzucili bramkę na 32:31, a gospodarze mieli minutę na zdobycie decydującego gola. Zagrali jednak dość niefrasobliwie i sędziowie odgwizdali grę pasywną oddając piłkę przeciwnikom, którzy ruszyli z impetem na ostrowską bramką. W dramatycznych okolicznościach Sandro Mestrić bronił jeden za drugim rzuty rywali, aż końcowa syrena zakończyła bombardowanie ostrowskiej bramki i zakończyła mecz. Bramkarz Ostrovii popędził przez całe boisko wykonując swoistą rundę honorową, a za nim ruszyła reszta drużyny.
Przed drugim meczem w Gdańsku z pewnością ostrowski sztab ma do wykonania dużo pracy, gdyż zespół Wybrzeża jest mocno zmotywowany i jak pokazał pierwszy mecz – jest to już inny zespół niż ten, który Ostrowianie ogrywali w sezonie zasadniczym.
Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski - PGE Wybrzeże Gdańsk 32:31 (16:13)
Komentarze
Zostaw komentarz