Aleksander Doba na zaproszenie Gminnej Biblioteki Publicznej spotkał się z miłośnikami przygody w Daniszynie, gdzie przez blisko 2 godziny dzielił się ze słuchaczami swoimi wrażeniami z samotnych wypraw kajakiem przez Atlantyk.
Galeria zdjęć

Podróżnik, kajakarz, zdobywca i odkrywca. Jako pierwszy człowiek w historii samotnie przepłynął kajakiem Ocean Atlantycki z kontynentu na kontynent. Najpierw z Afryki do Ameryki Południowej, następnie z Europy do Ameryki Północnej i w końcu z Ameryki Północnej do Europy.
W filii Gminnej Biblioteki Publicznej w Daniszynie Aleksander Doba spotkał się w środę 11 kwietnia z czytelnikami swoich książek i miłośnikami przygody, opowiadając o swoich wyprawach.
Rozpoczął mówiąc o tym, że ciekawość świata zawdzięcza swoim rodzicom. Urodzony w Wielkopolsce, w Swarzędzu, po ukończeniu Politechniki Poznańskiej osiadł na stałe w Policach, gdzie pracował w miejscowych Zakładach Chemicznych. Równolegle realizował swoje pasje – szybowcowe, rowerowe, żeglarskie i kajakowe.
Mając 60 lat postanowił samotnie przepłynąć kajakiem Atlantyk. Jak mówił, pomysł ten niewielu ludzi potraktowało poważnie, mimo to udało mu się pozyskać sponsorów, dzięki którym mógł podjąć to niesamowite wyzwanie. Po wielu perypetiach związanych z przygotowaniami jesienią 2010 wyruszył z Senegalu, by po 99 dniach dotrzeć do wybrzeży Brazylii.
Jak sam przyznał – potraktował tą pierwszą wyprawę jako swego rodzaju rozpoznanie. Zważywszy, że przepłynął Atlantyk w najwęższym miejscu, postanowił za drugim razem przepłynąć go w miejscu najszerszym – z Portugalii do USA. Tym razem nie obeszło się bez problemów sprzętowych – na Bermudach zmuszony był przybić do portu by naprawić uszkodzony ster, ale mimo tych trudności 17 kwietnia 2014 roku, po 195 dniach, dotarł do przylądka Canaveral na Florydzie. Zwieńczeniem pływania po Atlantyku była wyprawa w kierunku odwrotnym – z Ameryki Północnej do Europy, zimniejszą, północną stroną Atlantyku, w strefie szalejących sztormów, którą zakończył po 110 dniach we Francji w Le Conquet 3 września 2017 roku.
Podsumowując tą ostatnią wyprawę Aleksander Doba mówił:
- Nikt na takiej jednostce pływającej jak moja nie przetrwał takich silnych sztormów – 10 w skali Beauforta z 10 metrowymi falami, a Polak jak widać potrafi. Polak potrafi dobrze przygotować się i przeżyć.
Podróżnik ze swadą, dowcipem i dystansem do siebie opowiadał o swoich przygodach. Podkreślał jednak, że sukces zawdzięcza temu, że nie bał się swoich marzeń, ale przede wszystkim temu, w jaki sposób przygotowywał się do wypraw, starając się przewidzieć wszelkie możliwe przeciwności i zawczasu szukać ich rozwiązań.
- Ja się czaiłem cały czas na tą trzecią wyprawę przez północny Atlantyk to było takie moje marzenie. A te dwie pierwsze to było tylko takie przygotowanie się do tej trzeciej – mówił – Ja wiem, że zbliżyłem się wtedy do granicy moich, a nawet do granicy ludzkich możliwości. Nie chciałem ich przekroczyć, bo wtedy bym zginął. Po prostu zbliżyłem się do tej granicy, ale jej nie przekroczyłem. Zawiesiłem sobie poprzeczkę dość wysoko. Sobie i innym.
Licznie zgromadzonym słuchaczom cierpliwie odpowiadał na zadawane pytania, kończąc spotkanie cytatem Ernesta Shackeltona, zaadaptowanym jak zaznaczył na użytek własny:
- Proszę zapamiętać, zrozumieć i stosować to co powiem. „Woda to jest żywioł, którego nie zwycięży się nigdy. Można być jedynie niepokonanym”. Ja tylko przepłynąłem Atlantyk, nie dając się pokonać!
Pełną fotorelację ze spotkania prezentujemy na naszym FACEBOOK-u
Komentarze
Zostaw komentarz