Ważne zwycięstwo odnieśli szczypiorniści Arged KPR Ostrovii pokonując na własnym parkiecie, po pasjonującym meczu Gwardię Opole 25:24.
Druga runda rozgrywek PGNiG Superligi jest w wykonaniu Arged KPR Ostrovii pasjonująca i nieprzewidywalna – ostrowianie w pierwszym meczu pozwolili na skuteczny rewanż ekipie ze Szczecina by w drugim zrewanżować się równie skutecznie rywalom z Kalisza. W trzeciej kolejce po raz drugi ulegli zespołowi z Kwidzyna by w czwartej po raz drugi pokonać Gwardię Opole. Przyznać jednak trzeba, że zwycięstwo nad Gwardią kosztowało ostrowian dużo zdrowia i nerwów.
Biało-czerwoni dobrze weszli w sobotni mecz – bramki Klopstega i Misiejuka dały im prowadzenie 2:0, a w siódmej minucie Ostrovia prowadziła już 5:2. Później jednak do głosu doszli goście i choć po dwóch bramkach (5:4) równie szybko zarobili dwie 2-minutowe kary, to grając w osłabieniu potrafili się skutecznie obronić, a po powrocie do pełnego składu rzucili bramkę na 5:5. Na tym zła passa Ostrovii się nie zakończyła, gdyż chwilę później 2-minutową karę otrzymał Tomczak, a chwilę później Gwardia objęła prowadzenie (5:6). 11-minutową grę Ostrovii bez bramki w końcu przerwał Urbaniak zdobywając gola na 6:6, nie przerwał jednak ofensywy opolan, którzy w kolejnych akcjach imponowali skutecznością popisując się 4-bramkową serią i nie przeszkodziła im w tym nawet kolejna gra w osłabieniu. Na niespełna osiem minut przed przerwą mieliśmy wynik 6:10 i niezbyt tęgie miny. Siódmą bramkę dla Ostrovii zdobył Klopsteg, ważniejsze jednak, że ostrowianie poukładali swoją grę na tyle, że wyhamowali impet rywali. W końcowych minutach pierwszej połowy gospodarzom udało się nawet zbliżyć na 9:11, ale ostatnie słowo należało do gości, którzy ustalili wynik do przerwy na 9:12.
Na drugą połowę Ostrovia wyszła jeszcze bardziej zmotywowana niż na pierwszą. Po bramkach Adamskiego, Gieraka i Klopstega mieliśmy remis 12:12, zaś goście pierwszą bramkę zdobyli dopiero w siódmej minucie. Rozpędzeni ostrowianie w kolejnych akcjach zaaplikowali rywalom kolejną 3-bramkową serię prowadząc po dziewięciu minutach 15:13, myliłby się jednak ten, kto by pomyślał, że emocje na tym się skończyły. Gwardziści pokazali bowiem, że potrafią się podnieś po otrzymanych ciosach i po krótkim okresie wyrównanej gry potrafili doprowadzić do remisu 17:17. Odpowiedź biało-czerwonych była natychmiastowa i po rzutach Wadowskiego i Urbaniaka ostrowianie znów odskoczyli na dwie bramki (19:17). Zaraz potem 2-minutową karę otrzymał Gajek, ale siły szybko się wyrównały, gdyż goście również otrzymali karę. Na dziesięć minut przed końcem meczu mieliśmy wynik 20:18, ale gwardziści znów poderwali się do szturmu i tym razem to oni popisali się 3-bramkową serią ponownie odbijając prowadzenie (20:21). Cieszyli się nim krótko, gdyż w kolejnych akcjach dwa gole Marciniaka i po jednym Urbaniaka oraz Adamskiego (z karnego) dały Ostrovii na trzy minuty przed końcem meczu rekordowe 3-bramkowe prowadzenie 24:21. I tym razem jednak goście nie dali się złamać. Zespół z Opola potrafił bowiem zmobilizować się na tyle skutecznie, że w ciągu dwóch minut doprowadził do remisu 24:24. Ostatnia minuta była prawdziwym horrorem. Najpierw bramkę z karnego zdobył Adamski, później po szybkiej akcji Gwardia znów wyrównała, ale akcję meczową rozegrali ostrowianie, a zwieńczył ją celnym rzutem w ostatniej sekundzie Krzysztof Misiejuk ustalając wynik meczu na 26:25.
Arged KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski - Gwardia Opole 25:24 (9:12)
Komentarze
Zostaw komentarz